Wydarzenia > Spotkania

znalezionych: 122, strona 10 z 25
<<<  •  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  •  >>>

Spotkania w Jedlińsku i Radomiu

2010-04-21 22:07:24

Na spotkania do Jedlińska i Radomia musiałam wyjechać tak wcześnie, że darowałam sobie spanie. Gdyby nie ciekawe towarzystwo w pociągu, pewnie zasnęłabym tam i nie wiadomo, dokąd bym dojechała. ;)

W bibliotece w Jedlińsku, dzięki mocnej herbacie nieco się obudziłam i mogłam "stawić czoła" pytaniom ambitnych czytelników. A rzadko się spotykam z taką ilością pytań i otwartością uczestników, którzy nie tylko pytali, ale także sami opowiadali historie, jakie im się przytrafiły i dzielili się swoimi spostrzeżeniami. W dodatku robili to nie tylko młodzi uczestnicy. Głos zabierali także nauczyciele i przedstawiciele władz Jedlińska, obecni na spotkaniu. Dzięki temu mogliśmy prowadzić bardziej dyskusję niż spotkanie, na którym wypowiada się głównie jedna osoba.

Później rozdałam trochę autografów i pozowałam do "zdjęć z misiem". Tak, tak, zastępowałam polarnego misia, który (nie wiedzieć czemu) pozuje w Zakopanem. Niestety, nie dysponuję żadnym zdjęciem, żeby tu pokazać...

Radom odwiedziłam po raz drugi. Poprzednio byłam tam ponad dwa lata temu. Najwięcej pytań zadała mi wtedy osoba, którą wzięłam za gimnazjalistkę, a okazała się bibliotekarką. :) Teraz znowu się spotkałyśmy i ledwie poznałam panią Anię. Wyglądała bardziej dorośle niż wtedy, ale jej twarz od razu wydała mi się znajoma.

Spotkanie w Radomiu również przebiegło w sympatycznej atmosferze. Uczestnicy siedzieli na podłodze, więc usiadłam wraz z nimi i porozmawialiśmy sobie o książkach i nie tylko.

Nie wiem, jakie wrażenia wynoszą ze spotkań młodzi czytelnicy, ale dla mnie każde takie spotkanie to świetna okazja, aby lepiej poznać świat nastolatków. Dzięki temu to, co dla nich piszę jest bardziej wiarygodne.

 

Spotkanie w Węgrowie

2010-03-22 20:12:34

Prawie z każdym spotkaniem wiąże się jakaś przygoda. W Węgrowie była to przygoda, związana z przystankiem autobusowym.

Miałam wysiąść na dworcu PKS Węgrów i poprosiłam Pana Kierowcę, żeby powiedział mi, kiedy tam zajedziemy, bo nigdy wcześniej nie byłam w tym mieście i obawiałam się, że nie będę wiedziała który to przystanek.

Kiedy Pan Kierowca powiedział mi, że to mój przystanek - wysiadłam. Przyszło mi do głowy, że jak na dworzec wygląda dosyć niepozornie (jak zwyczajny przystanek), ale przecież bywa i tak.

Panie z Biblioteki miały po mnie wyjechać, bo padał deszcz. Byłam w szoku, od dawna nie widziałam tego rodzaju opadu, od wielu tygodni (miesięcy?) wokół mnie padał tylko śnieg - za to w ilościach ogromnych...

Zadzwoniłam do biblioteki, że już jestem i czekałam... Czekałam i czekałam, w końcu znowu zadzwoniłam. Wtedy okazało się, że jestem na innym przystanku, a biblioteka jest... po drugiej stronie ulicy ;))

Spotkanie było bardzo sympatyczne, choć odbywało się po godzinach zajęć. Jego uczestnicy być może woleliby pójść do domu, a jednak - zadawali pytania i atmosfera była bardzo miła i ciepła.
Jeszcze sympatyczniejsze były późniejsze rozmowy z czytelniczkami. Szczególnie sympatycznie rozmawiało się z Martą, która specjalnie została dłużej, żeby porozmawiać. :)

W Bibliotece w Węgrowie można zobaczyć także przepiękne, ręcznie tkane kilimy i prace plastyczne utalentowanych mieszkańców tego miasta.

 

Teraz Szkoła! :)

2010-03-17 19:38:19

W magazynie "Teraz Szkoła!" wydawanym przez Szkołą w Poskwitowie :) ukazała się relacja z naszego spotkania.

Magazyn "Teraz Szkoła!" znajdziecie tutaj, możecie też odwiedzić stronę Szkoły w Poskwitowie.

 

Szkoła w Poskwitowie :)

2010-03-01 21:36:29

To było moje drugie spotkanie w Poskwitowie. W niezwykłej Szkole, do której dzieci lubią chodzić, a odwiedzający ją pisarze - też by chcieli ;P

Pomimo, że jest to niewielka szkoła, a może właśnie dlatego, panuje w niej niemal rodzinna atmosfera. Dzieci nie są anonimowe, nauczyciele znają je i opowiadają z dumą o ich osiągnięciach. A uczniowie nie tylko chętnie chodzą do szkoły (niektórzy powiedzieli mi, że nie lubią ferii!), ale także biorą udział w licznych zajęciach dodatkowych i konkursach, w których zdobywają nagrody.

Porozmawialiśmy nieco o książkach. Okazało się, że w szkole jest co najmniej dwoje początkujących pisarzy - więc trzymam kciuki za nich i za tych, co się nie ujawnili - też!

Po spotkaniu obejrzałam nową salę gimnastyczną, w której nie zabrakło nawet ścianki do wspinaczki! Naprawdę żałuję, że nie trafiłam do takiej szkoły swego czasu. Też bym ją lubiła! ;)

Dziękuję za miłe spotkanie i za zaproszenie do tej szkoły!

Zdjęcia robił Darek - "nadworny" fotograf szkoły ;)

 

Spotkania w Nowym Tomyślu i okolicach

2010-02-17 12:07:35

Nowy Tomyśl znany jest przede wszystkim z największego na świecie wiklinowego kosza, który został wpisany do Księgi Rekordów Guinessa. Miałam okazję obejrzeć ten kosz, a nawet obejść go dookoła :) podczas pobytu w tym mieście.

Jednak pojechałam tam nie po to, by oglądać kosz-gigant, ale by spotkać się z czytelnikami z Nowego Tomyśla, Michorzewa i Borui Kościelnej.

Pierwsze spotkanie odbyło się w Michorzewie. Dotarłam tam dzięki miłej Pani Loni, a dojazd nie był łatwy, bo właśnie spadły ogromne ilości śniegu, który zalegał na drogach. W spotkaniu brała udział ponad setka uczniów, pośród których było wielu zainteresowanych książkami, pisaniem i tym, jak działa "wydawnicza machina". Na kolejnym spotkaniu, w Borui Kościelnej też było bardzo sympatycznie.

Następnego dnia rano spotkałam się z uczniami szkoły podstawowej w Bibliotece Publicznej w Nowym Tomyślu. To bardzo sympatyczna biblioteka - zwłaszcza oddział dziecięcy. Dzięki miękkim siedziskom, smokom i innym stworkom panuje w niej "rozrywkowa" atmosfera. Może dlatego uczestnicy spotkania czuli się swobodnie, nie wstydzili się zadawać pytań, a nawet dzielić się własnymi spostrzeżeniami na różne tematy.

Później odwiedziłam Gimnazjum w Nowym Tomyślu, które do złudzenia przypominało podstawówkę, do której kiedyś chodziłam i która zainspirowała mnie do napisania "Dzienników Ani Szuch". Te szerokie korytarze z kolorowymi pasami na ścianach...

W gimnazjum w Nowym Tomyślu jest podobno 1.500 uczniów, w mojej podstawówce "za moich czasów" było 2.500 uczniów i klasy do "n". Niektórzy twierdzą, że "szkoły-molochy" to zło, itp., ale myślę, że one mają swój urok...

Dziękuję za zaproszenie i miłe spotkania!

 

znalezionych: 122, strona 10 z 25
<<<  •  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  •  >>>

Copyright by Katarzyna Majgier 2006 - 2012